MOWA O IMPACT

Polski biznes potrzebuje zastrzyku B+R

By 21 sierpnia 2019 No Comments

Nowoczesne gospodarki karmią swój wzrost innowacjami wykuwanymi głównie przez sektor prywatny. Także nad Wisłą przedsiębiorcy powoli przekonują się, że warto podjąć to ryzyko. Jednak dla realnej szansy na wdrożenie w Polsce ekonomii przyszłości potrzeba jeszcze szerszego otwarcia na innowacje i większej odwagi przedsiębiorców do współtworzenia całego ekosystemu wspierania rozwoju.

Ostatnie lata w polskiej gospodarce to festiwal rosnącej aktywności w sferze badań i rozwoju. Wygląda na to, że udział wydatków B+R na poziomie ponad 1 proc. PKB będzie początkiem trendu wzrostowego. Przez ostatnią dekadę udało się zbudować szkielet ekosystemu B+R – w jego skład wchodzą liczne i wymierne granty, ulgi oraz zachęty, oferowane przez sektor publiczny. Biznes potrafi z nich korzystać – tylko w 2018 r. w programie NCBR „Szybka Ścieżka”, najpopularniejszym wśród przedsiębiorców źródle finansowania nowatorskich projektów, zgłoszono 1200 wniosków na łączną kwotę ponad 9,5 mld zł.

Jednak stan obecny w dziedzinie wkładu B+R w polską gospodarkę musimy traktować jako etap, a nie finisz. Hurraoptymizm studzą bowiem twarde liczby: nasza strata do czołówki wyścigu jest wciąż ogromna. Sięgając do danych Banku Światowego, widzimy jak na dłoni, że w udziale wydatków na B+R w PKB wciąż bardzo daleko nam do takich gospodarek jak Niemcy, Francja, Korea Południowa, Japonia czy Stany Zjednoczone. Polska jest wyraźnie poniżej unijnej średniej (2 proc.) i daleko za Niemcami (ponad 3 proc.) czy USA (2,8 proc.) i grupą kilkudziesięciu innych państw. Co więcej, wyprzedzają nas także (i to dość wyraźnie) m.in. Czesi czy Estończycy.

Dlaczego badania i rozwój są tak istotną częścią nowoczesnej gospodarki? Bo za suchymi liczbami kryje się tu przepis na długoterminowe prosperity, osadzone na nader mocnych fundamentach. Przekonanie o tym płynie z wielu badań i analiz – dość powiedzieć, że Paul Romer, laureat Nagrody Nobla z dziedziny ekonomii z 2018 r., dostał to wyróżnienie za dowiedzenie faktu, że B+R stały się kluczowym składnikiem sukcesu poszczególnych gospodarek. W dzisiejszych realiach tego typu działania postrzegane są jako paliwo rakietowe dla narodowych ekonomii. Jak działa ten mechanizm, udowadniają firmy z nowej, technologicznej fali, napędzające swój wzrost właśnie efektami prac B+R i jednocześnie gwałtownie zwiększające swoją wartość w oczach inwestorów. Alphabet (Google) czy Facebook w sprawozdaniach finansowych wykazują, że niemal od 15 do 20 proc. swoich przychodów ze sprzedaży inwestują właśnie w prace badawczo-rozwojowe.

Nawiązanie do firm i zarazem krajowych liderów nie jest tu przypadkowe. Choć od lat w kwestii B+R oczy firm działających w Polsce zwrócone są najczęściej na NCBR, to warto powiedzieć jasno: instytucje państwowe nie są w tym przypadku remedium na wszystkie bolączki czy potrzeby i nie mogą do takiej roli aspirować. Widmo pułapki średniego dochodu nie zniknie znad naszych głów dzięki zalewowi publicznych grantów. Możemy się cieszyć z obecności w Polsce np. największej na świecie (po rozbudowie), supernowoczesnej fabryki ogniw bateryjnych, ale jednocześnie nie możemy nie zadać pytania o to, dlaczego takowe ogniwa niemieckie fabryki eksportują w cenie dwukrotnie wyższej niż polskie zakłady. Pewne jest to, że same publiczne granty – choć kluczowe we wczesnej fazie rozwoju projektów – nie wystarczą, by machina zwana Polską innowacyjną napędzała się samoistnie z roku na rok. Taka fala finansowania wspartego środkami unijnymi może się w najbliższym czasie nie powtórzyć, a jeśli się powtórzy – warto być na nią jeszcze lepiej przygotowanym. Nadchodzi czas na to, by także prywatny biznesaktywniej włączył się we współtworzenie koncepcji kofinansowania B+R.

Około 46 proc. – taki jest udział polskich firm w ogólnej sumie wydatków na B+R w Polsce według wyliczeń Instytutu Statystycznego UNESCO. W krajach, w których machina innowacji pędzi pełną parą, udział prywatnego sektora w B+R sięga między 60 (np. Francja) a nawet 80 proc. (Korea Płd., Izrael, Japonia). Na otwartym rynku oznacza to, że przedsiębiorcy z innych krajów inwestują krocie w długoterminowe przewagi technologiczne i zamierzają je wykorzystywać, także konkurując na rynku polskim. Zatem warto, by już dziś polski biznes, korzystając z prosperity i dostępnych narzędzi, podniósł sobie poprzeczkę w kwestii inwestycji w badania i rozwój, docelowo mierząc się z wyzwaniem rzuconym przez zachodnie firmy. W innym przypadku z ambicji bycia europejskim tygrysem zostanie nam wspomnienie niewykorzystanych szans.

 

 

Leave a Reply